Wszyscy czekaliśmy spokojnie na autobus o nazwie Onyszko, aby bezpiecznie dowiózł nas na miejsce. Choć kierowca busa miał problemy z dotarciem, pani kierownik Małgorzata zadzwoniła do biura i poprowadziła nas na miejsce.
Gdy już trafiliśmy do Tarnowa Jeziernego , musieliśmy się wypakować i znaleźć dla wszystkich podopiecznych wybrane pokoje. Pokoje były bardzo starannie zadbane i wyposażone były w kuchenkę gazową, lodówkę z zamrażarką, z super meblami, łóżkami, sztućcami i różnego rodzaju przyrządami do kuchni, równiez znalazły się tam zmiotka i szufelka do zamiatania podłogi. Łazienka była nowa i wyposażona w prysznic, toaletę i umywalkę. Gdy już zapoznaliśmy się z otoczeniem, był czas na to, zeby wyjść na świeże powietrze na balkon. Następnie był obiad o godzinie 14-stej, później mogliśmy odpocząć. Mogliśmy też oglądać telewizję w naszych pokojach, a potem była kolacja o 18stej,a zaraz po - dyskoteka na zewnątrz budynku. Wiczorem była kąpiel i poszliśmy położyć się do swych łóżek spać, bo następny dzień miał być bardziej udany. We wtorek dnia 9 września, musieliśmy wstać i przygotować się na śniadanie, które było o 9-tej rano. Śniadanie było przepyszne, koło kuchni zaraz przy stolikach był sklepik, kto chciał to mógł kupić sobie słodycze i napoje, i tak każdego dnia były przepyszne posiłki. Przed kolacją kto miał strój kąpielowy, mógł iść do jaccuzzi popluskać się w wodzie. Mogliśmy pograć sobie w siatkówkę ,w badmintona , była też karuzela, hustawki na placu zabaw. Dnia 10 września przywitaliśmy łabędzie. Niektórzy z nas je karmili i robili im zdjęcia. Pan Marek i Pan Grzesiu popłynęli sobie rowerkiem wodnym w kapokach na drugi brzeg jeziora, a my na nich patrzyliśmy tak długo, aż wrócili z powrotem na kolację. Byliśmy też w lesie i część grupy zbierała grzyby, a w czwartek rano były podchody. Jedna grupa uciekała a druga szukała, po obiedzie pakowaliśmy swoje rzeczy do walizek i musieliśmy wracać po godzinie 15-stej z Tarnowa Jeziernego do domów. A w piątek kto chciał, to poszedł do pracy na WTZ, reszta grupy po prostu zrobiła sobie wolne i przyszła dopiero w poniedeziałek. Wycieczka w miarę udana, choć czasem padało, ale humory dopisywały. /red.naczelny A.Wróbel